Paul Stenning swego czasu popełnił pewną opowiastkę dotyczącą, moim zdaniem, jednego z najlepszych gitarzystów na świecie, a mianowicie ...


Paul Stenning swego czasu popełnił pewną opowiastkę dotyczącą, moim zdaniem, jednego z najlepszych gitarzystów na świecie, a mianowicie Saula Hudsona. Dla większości osób postać ta znana jest pod pseudonimem Slash. Maniacy muzyki rockowej i wszelkich jej odmian wiedzą, że Slash to przede wszystkim Guns N' Roses oraz Velvet Revolver, a co za tym idzie wielkie przeboje z najlepszym gitarowym brzmieniem. 

Sam ten wstęp już powinien zagwarantować czytelnikom przednią zabawę i mocną, pełną przygód historię muzyków kochających to, co robią. Niestety, ponad dwieście stron poświęconych zostało głównie cytowaniu wypowiedzi z wywiadów dla przeróżnych magazynów czy stron internetowych. Pomijając fragmenty rozmów z dziennikarzami, w książce znajdziemy subiektywne opinie autora na temat wydanych singli, płyt oraz tras koncertowych. Niewiele można się z tej pozycji dowiedzieć o bohaterach G'N'R, o ich bliższych relacjach, a co najbardziej zasmuca to to, że o Slash'u dowiadujemy się najwięcej z opisu, który widnieje na okładce...

Książka ta miała być gratką dla fanów i miłośników dobrego rockowego brzmienia, niestety wnosi niewiele. Jest to raczej pozycja dla osób, które lubią postawić książkę na półce i robić dobre wrażenie na osobach, które wpadają w odwiedziny. 

Póki co, żyję w zgodzie z moimi noworocznymi postanowieniami. Dużo czytam, poświęcam na to każdą wolną chwilę. Czasami nawet czytam za d...


Póki co, żyję w zgodzie z moimi noworocznymi postanowieniami. Dużo czytam, poświęcam na to każdą wolną chwilę. Czasami nawet czytam za dużo... jest sesja. Ale nie ma tego złego. W każdym razie, przejdźmy do tego o czym mowa w tytule. Nowości w mojej biblioteczce. Zgodnie z postanowieniem w styczniu powinnam kupić przynajmniej jedną książkę. Kupiłam 3, jedną kupiłam przez zupełny przypadek w markecie na przecenie za zawrotną kwotę 9,90 zł. Dwie kolejne były jak najbardziej planowane.


Zacznijmy może od przypadku. Dean Koontz i jego Mroczne popołudnie. Kupiłam bo nazwisko jakieś znane, tytuł dosyć intrygujący. Cena 9,90 zł, żal nie wziąć. Zobaczymy czy było warto, ktoś już może czytał? Dajcie znać.

Kolejne planowane i wyczekane. Biografie. Gratka dla fanów zarówno Red Hot Chilli Peppers oraz Slash'a i Guns and Roses. Zaczęłam oczywiście od Blizny. Uwielbiam RHCP, od zawsze "kocham się" w Anthonym, barwna postać, barwna biografia. Czytam i nie mogę się oderwać.

Co do Slash'a. Cierpliwie czeka na swoją kolej. Uważam za niedopuszczalne by czytać dwie książki w jednym czasie, profanacja. Mimo to, że jeszcze nie zaczęłam już wiem, że warto przeczytać. W końcu to Slash i Guns and Roses. If you know what I mean? 

A co nowego pojawiło się w Waszych biblioteczkach? Chętnie poczytam, zobaczę.

Czyli dziś o książkach, które uwielbiam, które w jakiś większy lub mniejszy sposób wpłynęły na moje życie. Jest ich w tym zestawieniu 5...


Czyli dziś o książkach, które uwielbiam, które w jakiś większy lub mniejszy sposób wpłynęły na moje życie. Jest ich w tym zestawieniu 5. Ale nie oznacza to, że za jakiś czas nie będzie ich więcej, więcej i więcej. W końcu ciągle czytam i ciągle czuję w sobie wewnętrzną potrzebę poznawania nowego. Nowych autorów, którzy dla wielu już są tymi kultowymi, a których ja jeszcze nie znam. Nowych tytułów, które dla jednych są drogowskazami, a o których ja nie mam nawet pojęcia... ale do rzeczy...

Stawkę otwiera znakomity George Orwell i jego Rok 1984. Mój numer 1 od pierwszego zetknięcia.
Poznałam tę pozycję dosyć dawno temu, jeszcze w gimnazjum. Książkę tę polecił mi mój znajomy. Powiem szczerze, że informacje przeczytane na okładce, jak i recenzje zasłyszane od innych na początku mnie zniechęciły. Sporo czasu leżała na półce i czekała... Nadszedł czas, pochłonęła mnie od pierwszej strony. Wtedy widziałam w niej coś zupełnie innego niż teraz, po czasie gdy do niej wróciłam już po raz kolejny. Wtedy była to dla mnie powieść polityczna. Później w moim życiu zawirowało, trochę się pozmieniało. Dojrzałam. Na tym etapie mojego życia nadal widziałam tam grubą intrygę polityczną, bardziej pochłonął mnie wątek relacji Winstona i Julii. Czasami warto przeczytać coś raz jeszcze by zobaczyć to z innej strony.

Numerem 2 i 3 na mojej liście Top 5 tym razem będą książki mojego dzieciństwa. Nie pamiętam ile razy je wtedy przeczytałam ale robiłam to non stop.
Maria Kruger i dwie części opowieści o małej dziewczynce, która za pomocą niebieskiego koralika i niebieskiej kredki spełnia swoje marzenia. Jedne mniej, drugie bardziej szalone. Kochałam zanurzać się w tych opowieściach. Marzyłam zarówno o koraliku jak i o kredce. Godzinami zastanawiałam się co bym sobie zażyczyła bądź namalowała. Magia. Tym dwóm książkom zawdzięczam na pewno dzisiejszą miłość do czytania jak i rozwój dziecięcej fantazji, empatii i wielu innych dobrych cech.

Czas na czwórkę. Jest to oczywiście Gabriel Garcia Marquez i Sto lat samotności. Muszę się Wam przyznać, że kocham tę książkę miłością czystą.
Mimo to, że jest to opowieść o samotności, bezsenności i cierpieniach, ma w sobie to coś, co sprawia, że chce mi się ją czytać po raz setny. Skomplikowane życie rodziny Buendiów wciąga. Chce się poznawać każdą kolejną postać coraz bardziej i dokładniej. Każda z nich jest barwniejsza i bardziej skomplikowana. Wielopokoleniowość rodziny pokazuje zmianę podejścia do życia i poglądów. Moim skromnym zdaniem okrzyknięcie Stu lat samotności arcydziełem literatury hiszpańskiej (i nie tylko) jest w 100% słuszne. Miłością do tej książki zaraziłam już wiele osób i mam nadzieję, że na tym nie poprzestanę bo naprawdę warto.

Stawkę zamyka Stefek King. Numerem 5 tego zestawienia okazuje się Lśnienie. Podstawa do równie genialnego filmu Kubricka z Jackiem Nicholsonem w roli głównej.
Za co uwielbiam tę książkę? Za utrzymywanie napięcia od początku do samego końca. Rodzina Torrance'ów udaje się do Hotelu Panorama położonego wysoko w górach w celach zarobkowych. Bycie dozorcą pięknego hotelu zimą, w górach brzmi bosko. Wszystko było by dobrze gdyby nie to, że nie są sami. Chłopiec wyczuwa i widzi makabryczne sceny, które w dawniejszych czasach rozegrały się w hotelu. Ma dar lśnienia. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, wszyscy uważają, że z chłopcem zwyczajnie jest coś nie tak. Później jednak wszystko wychodzi na jaw... tylko czy nie za późno?

Tak oto prezentuje się moje Top 5. Myślę, że są to pozycje dobrze Wam znane, chociaż może niektóre zaskakujące. Mówiąc zaskakujące mam na myśli głównie pojawienie się w tym zestawieniu dwóch książek z dzieciństwa. Ale uwierzcie mi, że są dla mnie na tyle ważne, że nie wstydzę się umieszczenia ich w tej piątce, pomiędzy Orwellem, Marquezem i Kingiem.

Ciekawa jestem jak prezentuje się Wasze Top 5 (lub więcej), a także to czy faktycznie znacie moją piątkę? A może chcecie polecić mi coś na co Waszym zdaniem warto zwrócić uwagę? Czekam na komentarze.

Kocham czytać. Oprócz udowodnionych przez naukowców zalet jakie niesie za sobą czytanie książek (rozwijanie słownictwa, uczuć i zdolnośc...


Kocham czytać. Oprócz udowodnionych przez naukowców zalet jakie niesie za sobą czytanie książek (rozwijanie słownictwa, uczuć i zdolności empatii) ta forma odpoczynku daje nam znacznie więcej. Dla mnie czytanie, to nie tylko odpoczynek ale także odizolowanie się, wyłączenie od świata, ludzi, pracy i wszystkiego, co na co dzień sprawia, że staję się zmęczona.

Na ten relaks składa się nie tylko ciekawa, pełna tajemnic fabuła, czy zagadka którą autor stawia przede mną do rozwiązania. Może to zabrzmi dziwnie, ale uwielbiam zapach książki. Zapach i ciepło papieru. W tym względzie jestem bardzo tradycyjna. Książka, to książka. Papierowa, nadgryziona zębem czasu, z widocznymi śladami użytkowania przez wiele innych osób. Przedmiot z duszą.

Ebook? Czytnik? Plastikowe urządzenie elektroniczne. Może to i wygodne. Może i modne. Być może nawet zdrowsze dla oczu czy dające więcej możliwości. Jasne, można mieć milion pozycji w jednym pudełeczku, zajmuje mniej miejsca. Ale co w takim wypadku z tradycyjnymi biblioteczkami? Czy i one odejdą w zapomnienie?

Jako zagorzała zwolenniczka tradycyjnej książki, ebook'owi mówię stanowcze NIE. Nie mam (co nie znaczy, że nie próbowałam), nie lubię, nie chcę. A wyrazem mojego sprzeciwu niech będzie powiększająca się biblioteczka, która jest moim oczkiem w głowie.

A Ty? Jesteś zwolennikiem klasycznej papierowej książki czy może nowoczesnego ebook'a? 



Dzisiejszy post będzie postem powitalnym, mimo że nie mam się z kim witać, chyba że ktoś, coś gdzieś przypadkiem. Jak widzicie będzie o...


Dzisiejszy post będzie postem powitalnym, mimo że nie mam się z kim witać, chyba że ktoś, coś gdzieś przypadkiem. Jak widzicie będzie o postanowieniach noworocznych. Zazwyczaj nasze cele noworoczne realizujemy dosyć opornie. W związku z tym zdecydowałam, że moje postanowienia w tym roku będą po prostu przyjemne. A co najważniejsze będzie ich mało, bo tylko dwa.

1. Będę czytać jeszcze więcej.
2. Kupię przynajmniej jedną książkę miesięcznie.

Pierwszego chyba nie muszę tłumaczyć? W końcu skoro tutaj trafiłeś, to również uwielbiasz czytać. A ostatnio mam wrażenie, że robię to coraz rzadziej. Więc postanawiam więcej czytać.

Drugie, właśnie. Zawsze marzyła mi się wielka biblioteczka, w której będę miała wszystkie pozycje książkowe, które sobie tylko wymarzę. W związku z tym, od tego roku zaczynam realizację owego marzenia. Czy mi się uda? Na pewno, w końcu już zaczęłam poszukiwania i robię listę. W najbliższym czasie ją opublikuję.

Tym razem przemyślałam zanim postanowiłam. Rok 2016 ogłaszam MOIM rokiem książki.
Obsługiwane przez usługę Blogger.
zBLOGowani.pl